Szczyrk zaprasza na narty

Czym żyją góry zimą? Oczywiście – sportem. Narciarze i snowboardziści ściągają pod górskie szczyty całymi tabunami, samotnie lub z całymi rodzinami, często w zorganizowanych wycieczkach. W sezonie zapełniają każdy stok i każdą trasę, zimowe kurorty pękają od nich w szwach. Narciarskie miasteczka na kilka miesięcy nabierają nowego życia.

Nie inaczej jest w Szczyrku. Tutejszy ośrodek narciarski Czyrna-Solisko jest jednym z największych w całej Polsce. Łączna długość wszystkich tras zjazdowych wynosi tu aż 25 kilometrów. Te liczby robią wrażenie, ale nie tak wielkie jak rzut oka na plan ośrodka. Można na nim zobaczyć jak wielką przestrzeń obejmuje cały kompleks. A to w końcu nie wszystko, bo mapa samych tras narciarskich nie obejmuje przecież całego zaplecza gastronomicznego, noclegowego i serwisowego, jakie kwitnie wokół ośrodka. Żeby zdać sobie sprawę z ogromu całej imprezy, trzeba wbić się w sam jej środek i trochę rozejrzeć. Co nie jest takie łatwe, bo zimą Szczyrk jest zapchany wczasowiczami, ale zupełnie wykonalne.

 

Dalej jest już tylko lepiej. Szczyrkowski Ośrodek Narciarski rozlokowany w urokliwej dolinie Żylicy, na obszarze należącym do Beskidu Śląskiego, i obejmuje szczyty Skrzycznego, Małego Skrzycznego oraz Białego Krzyża. Od nich ciągnie się w dół, przez Halę Skrzyczeńską i Salmopol, docierając prawie do samej Żylicy. W jego skład wchodzi 13 tras zjazdowych, do których prowadzi taka sama liczba wyciągów orczykowych. Niektóre stoki są też oświetlone, co umożliwia jazdę w godzinach wieczornych. Trasy są zróżnicowane pod względem trudności, dzięki czemu każdy narciarz znajdzie trasę dostosowaną do swoich umiejętności. Nie można tu narzekać na brak wyboru. Najbardziej zaawansowanym narciarzom ośrodek proponuje trzy trudne i jedną bardzo trudną trasę; wszystkie one zaczynają się na Hali Skrzyczeńskiej, poza jedną z tras czerwonych, „Golgotą”, która ciągnie się od Hali Pośredniej do Soliska. Narciarze o nieco mniejszym doświadczeniu z pewnością zadowolą się trzema bardzo przyjemnymi trasami o średniej trudności. Jedna z nich, rozpoczynająca się na szczycie Skrzycznego, ma ponad trzy kilometry długości. Dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z narciarstwem lub chcą po prostu odpocząć od wymagających stoków, SON przygotował trzy łatwe trasy oraz kilka oślich łączek.

Przy ośrodku działają liczne wypożyczalnie sprzętu narciarskiego i snowboardowego. Większość znajduje się tuż przy stokach i parkingach, część ulokowała się w centrum Szczyrku. Każda z nich udzieli też pomocy w przypadku drobnych problemów z własnym sprzętem, pobierając za to symboliczną opłatę. Obok wypożyczalni działa też wiele szkółek narciarskich. Na lekcję można się zgłosić w momencie dotarcia na stok, ale warto umówić się dzień wcześniej – bez tego ryzykujemy, że żaden instruktor nie będzie miał dla nas czasu.

 

SON Czyrna-Solisko zaprasza dużych i małych. Każdemu dogodzi, każdego wciągnie, każdego zachwyci. A przy tym nikogo nie znudzi. Tej zimy zarezerwuj dla niego czas.

Szata zdobi narciarza

Ponoć nie szata zdobi człowieka. Może i nie. Ale narciarza dobra „szata” ochroni – przed zimnem, wiatrem i wilgocią. Sęk w tym, żeby dobrze ją dobrać do swoich potrzeb. Na szczęście nie jest to nic skomplikowanego.

 

Twój strój na narty powinien składać się przede wszystkim z takich elementów, jak: kurtka, sweter bądź polar, nieprzemakalne spodnie, getry, grube skarpety oraz rękawice. To podstawa, bez której wyjście na stok jest zabronione. Do ich zakupu powinieneś przyłożyć szczególną uwagę; nie wybieraj żadnego elementu stroju po samym wyglądzie, nie oszczędzaj też na niczym na siłę. To, jak dokładnie odrobisz tę lekcję, przełoży się później na komfort jazdy. Zbierz odpowiednie informacje, wyznacz sobie kilka sklepów, które chcesz odwiedzić, i ruszaj na zakupy.

Zacznijmy od kurtki. Na rynku dostępne jest ich zatrzęsienie – firmy produkujące odzież dla sportowców prześcigają się w różnorodności fasonów i wzorów. Na pewno nie będziesz miał problemu ze znalezieniem czegoś w dobrym standardzie, co będzie też cieszyło oczy. Przy przymierzaniu kurtki zwróć uwagę na jej wymiary; najlepiej wybrać taką, która będzie osłaniać plecy poniżej poziomu nerek, i której rękawy będą odpowiednio długie – nie na tyle, żeby utrudniały ruchy dłoni, ale żeby sięgały nadgarstków. Nie wybieraj kurtki opinającej ciało; kurtka musi pozwalać na swobodę ruchów. Pamiętaj też, że będziesz miał pod nią dość grubą warstwę w postaci polaru. Jeśli kupujesz oba te elementy garderoby razem albo posiadasz już polar, przymierzaj kurtkę mając go na sobie.

Poza wymiarami ważne są też cechy materiału, z jakiego zrobiona jest kurtka. Musi ona być wodoodporna, wiatroodporna i oddychająca; jeśli te parametry nie są na odpowiednim poziomie, to kurtka nie zapewni dostatecznej ochrony przed zimowymi warunkami pogodowymi. Uważnie przyjrzyj się metkom – tam powinny być podane wartości dla obydwu tych czynników. Wybieraj takie kurtki, gdzie wartości z metki są jak najwyższe. Od razu odrzuć te, których wodoszczelność jest na poziomie niższym niż 5000mm; przy pierwszej lepszej wywrotce zmokniesz i będziesz musiał zakończyć jazdę.

Zwróć też uwagę na dodatkowe elementy kurtki. Jednymi z bardziej przydatnych są wewnętrzne kieszenie na telefon i gogle oraz mała kieszonka na przedramieniu, do której możesz schować skipass. Dobrą rzeczą jest też kaptur, który można odpiąć lub zwinąć i schować do odpowiedniej kieszeni. Kurtki miewają też wszyte w rękawy bezpalcowe rękawiczki, dzięki którym przy upadku unikniesz wsypania się śniegu do rękawów (a uwierz, że bardzo chcesz tego uniknąć).

Przy wyborze spodni zasady są podobne. Muszą one zachować te same cechy, jakie ma mieć kurtka, czyli wiatro- i wodoodporność oraz oddychalność na odpowiednim poziomie. Tak samo powinno też w nich zostać miejsce na getry bądź kalesony (ewentualnie na rajstopy w przypadku pań). Poza tym spodnie powinny posiadać u dołu nogawek ściągacze, które w razie wywrotki zapobiegną dostaniu się śniegu do środka. Fasony spodni niewiele się od siebie różnią. Przede wszystkim nie powinny być luźne w biodrach, na wysokości zapięcia. Dobrze jest też, aby miały jak najwyższy stan, żeby odpowiednio chronić nerki przed zmarznięciem i zmoknięciem. Zwykle spodnie narciarskie są na szelkach, dzięki czemu lepiej trzymają się na ciele w czasie jazdy. Bardzo użyteczną cechą spodni są rozpinane nogawki – łatwiej jest w nich założyć buty, a po zapięciu zamka lepiej przylegają do nogi.

 

Niewielkim, ale niezwykle ważnym elementem stroju narciarza są rękawice. Możesz nie zdawać sobie sprawy z tego, jak okropnie potrafią zmarznąć dłonie nieosłonięte odpowiednimi rękawicami, przez kilka godzin na zimnie, a szczególnie kiedy się przewrócisz i przejedziesz nimi po śniegu. Dlatego zawsze pamiętaj o rękawicach i rozsądnie je wybierz. Nawet nie patrz na rękawice z jednym palcem; na narty są po prostu niepraktyczne. Podobnie jak kurtka i spodnie, powinny nie przepuszczać wiatru i wody. Najlepiej jeśli po wewnętrznej stronie będą miały ocieplającą, przyjemną w dotyku warstwę, a po zewnętrznej – antypoślizgowy materiał, który zapewni pewny chwyt na kijkach. Powinny sięgać na tyle daleko, żeby móc spokojnie schować się w rękawach kurtki. Dobrze jeśli mają regulujący szerokość rzep, a także zapięcie umożliwiające spięcie obu rękawic ze sobą.

Te elementy stroju narciarza można śmiało uznać za najważniejsze. To absolutne minimum; jeśli chcesz zacząć swoją przygodę z nartami, to koniecznie musisz się w nie zaopatrzyć. Bez nich nie wybieraj się na stok. A co z pozostałymi częściami wyposażenia? Czytaj o nich w następnym naszym artykule.

 

Gdzie zaczynać przygodę narciarską w Beskidach

Początki nauki jazdy na nartach mogą być trudne. Nagle do każdej nogi przypięta jest deska, do każdej ręki – kijek, a do tego nogi ciążą w gigantycznych butach. To nowa i obca sytuacja. Dlatego gdy zaczynasz, nie rzucaj się na głęboką wodę. Wybieraj trasy, na których łatwiej będzie się pokonywało pierwsze zakręty. Oto przegląd niektórych z nich, położonych w Beskidach.

Sporą kolekcją prostych tras może poszczycić się ośrodek narciarski w Szczyrku; fakt ten nie zaskakuje, bo tamtejszy kompleks jest jednym z największych w Polsce. Najlepszym terenem do rozpoczęcia nauki będzie wyciąg orczykowy na Przełęczy Salmopolskiej. Biały Krzyż to sympatyczna „ośla łączka” (tak popularnie określa się trasy przygotowane specjalnie z myślą o początkujących), nieco odseparowana od całego szczyrkowskiego ośrodka, długości zaledwie 300m. Można tu skorzystać z pomocy specjalistów – przy wyciągu działają dwie szkółki narciarskie, a także wypożyczalnia sprzętu. Kilka niewielkich „oślich łączek” znajduje się także u podnóża Malinowa, tam, gdzie zaczynają się również dłuższe i trudniejsze trasy. Kto czuje się już na siłach, by opuścić stoki dla początkujących, może spróbować wjechać nieco wyżej i pokonać którąś z tras zielonych, czyli o najniższym stopniu trudności. Jest ich tutaj cztery, różnej długości, dzięki czemu każdy narciarz może dobrać trasę do swoich możliwości. Roi się tu też od wypożyczalni i szkółek narciarskich, więc ze znalezieniem pomocy technicznej nie będzie żadnego problemu.

 

Niedaleko Szczyrku, w korbielowskim ośrodku narciarskim na górze Pilsko, także znajdzie się coś dla nowicjuszy. Dla nich właśnie została przygotowana trasa zielona, rozpoczynająca się na Hali Buczynka i kończąca na Hali Szczawiny. Nie jest przesadnie krótka, bo liczy sobie prawie dwa kilometry długości, ale bardzo łagodna – średnie nachylenie wynosi tutaj zaledwie 2%. To może być idealna trasa dla osób, które dopiero co opuściły „oślą łączkę”, a boją się jeszcze zapuszczać nawet na najłatwiejsze narciarskie szlaki, a także dla rodzin szusujących z małymi narciarzami, którzy chcą zaliczyć swój pierwszy poważny zjazd.

Debiutantom z pewnością spodoba się też ośrodek narciarski Cieńków, znajdujący się w Wiśle Malince. Najmniej wtajemniczonym proponuje on trzy bardzo łatwe trasy różnej długości; najkrótsza przeznaczona jest dla dzieci, na dłuższych odnajdą się też nieco starsze osoby stawiające pierwsze kroki na nartach. Początkujący, którym niestraszne są już zjazdy na „oślich łączkach”, mogą odważyć się na wjazd czteroosobową kolejką linową na szczyt Cieńkowa i przejazd którąś z dłuższych tras. Spośród trzech szlaków niebieskich (czyli łatwych) najdłuższy mierzy zaledwie 1km. Tutaj również nie brakuje szkółek i instruktorów, zawsze gotowych do pomocy nowicjuszom.

 

To oczywiście nie jedyne łatwe trasy w rejonie Beskidów, ale na pewno jedne z najpopularniejszych. Sprawdziły je tysiące debiutujących narciarzy. Bez wahania możesz wybrać którąś z nich dla rozpoczęcia swojej narciarskiej kariery.

Z głową w chmurach – paralotnie w Szczyrku

Narciarze, snowboardziści, rowerzyści. Myśleliście, że to jedyni sportowcy, którzy ściągają do Szczyrku? Jesteście pewni? To spójrzcie w niebo. Tam skryła się jeszcze jedna ich grupa.

Paralotnie. To one krążą ponad szczytami gór. Wielobarwne skrzydła wyraźnie odcinają się od błękitu nieba. Najwięcej fruwa ich nad Skrzycznem: to ulubiona góra polskich paralotniarzy. Skupiło się przy niej kilka szkół latania (szkoła latania – czyż to nie brzmi jak pomysł z powieści fantasy?). Wśród nich jest szkoła z najdłuższą w Polsce historią. To Szkoła Bezpiecznego Latania, założona w 1991 roku przez jednego z pierwszych polskich instruktorów paralotniarstwa, Witolda Sasa. SBL posiada własny stok szkoleniowy i profesjonalny sprzęt przeznaczony do lotów szkoleniowych. Organizuje też liczne wyjazdy w różne kierunki świata; w roku 2015 zaplanowano wypady do Chorwacji, Macedonii, Bułgarii, Austrii, Francji, Włoch, a nawet do Nepalu i Indii. Stacjonarnie odbywają się tu też kursy paralotniarskie dla pasjonatów o różnym poziomie trudności – od całkiem podstawowych do bardzo zaawansowanych. Szkoła ma szeroką ofertę, która cieszy się niemałą popularnością miłośników paralotni. 

SBL ma w Szczyrku mocną konkurencję. U stóp Skrzycznego rozgościła się kolejna szkoła latania. To Centrum Paralotniowe Beskid-Paragliding, jednostka nieco młodsza, ale wciąż jedna z najstarszych w kraju. Podobnie jak jego starsza siostra, Centrum ma w swojej ofercie różne kursy i wyjazdy (m.in. do Tunezji, Hiszpanii, Nepalu czy na Teneryfę), ale poza tym prowadzi także serwis techniczny oraz sklep ze sprzętem dla paralotniarzy. Z jego asortymentem można się zapoznać na stronie internetowej www.beskid-paralotnie.pl. Szkoła otwiera swoje ramiona dla każdego, bo w końcu „latać każdy może”, jak głosi jej motto.

Szkół w Szczyrku i okolicach jest niemało, a większość z nich zrzeszonych jest pod wspólnym szyldem Beskidzkiego Stowarzyszenia Paralotniowego. Organizacja ma za zadanie promocję Beskidów jako obszaru idealnego do uprawiania paralotniarstwa oraz dbałość o odpowiednie warunki dla zajmowania się tym sportem. Już od ośmiu lat stowarzyszenie prowadzi swoją szlachetną działalność, kierując się stanowczo postawionymi sobie celami. BSP chce doprowadzić do modernizacji beskidzkich stanowisk paralotniarskich i utrzymywania ich w należytym stanie oraz zająć się nawiązywaniem przyjacielskich stosunków z beskidzkimi miastami i państwowymi lasami oraz podobnymi organizacjami z innych państw. Cele te realizowane są z rosnącym zaangażowaniem i sporą dozą zapału. Jeden z nich doczekał się już spełnienia: zgodnie z życzeniem BSP w 2015 roku na szczycie Skrzycznego postawiona została Stacja Meteo. Stowarzyszenie stara się, aby każdy zainteresowany miał wgląd w jego prace, stąd też całą działalność skrzętnie opisuje na swojej stronie: www.e-bsp.org. Warto zajrzeć, zainteresować się, a najlepiej – przyłączyć. 

Gdzie w tym wszystkim miejsce na Szczyrk? Ależ jest, i to całkiem sporo. Stowarzyszenie utrzymuje tu lądowisko i kilka (dokładnie trzy) startowiska dla paralotniarzy, zlokalizowane oczywiście na Skrzycznem. By dostać się na wybrane startowisko, wystarczy wjechać na szczyt kolejką krzesełkową i przejść na trasę FIS lub na czerwoną trasę narciarską. Start z tych miejsc nie jest przesadnie trudny; największe problemy przy startowaniu może sprawić stanowisko wschodnie, gdzie rozbieg jest dość krótki, ale nie jest to przeszkoda nie do przejścia. Wyzwanie może natomiast stanowić lądowanie. Stok Kaimówka, bo na nim właśnie kończą się loty, jest lądowiskiem dość wymagającym. Każdy paralotniarz przed startem powinien poświęcić chwilę, aby zbadać to miejsce – stok nie jest widoczny z żadnego ze startowisk. Ostrożności nigdy za wiele.

Jak każda szanująca się dyscyplina sportowa, paralotniarstwo ma swoją dużą, coroczną imprezę: Paralotniowe Mistrzostwa Polski. Tradycja tych zawodów sięga 1992 roku, kiedy to odbyła się pierwsza ich edycja. Zainteresowanie tym sportem nie było jednak jeszcze wtedy zbyt duże; frekwencja na mistrzostwach była na tyle mała, że przyznano nagrodę tylko za zajęcie pierwszego miejsca. Stopniowo jednak impreza, podobnie jak samo paralotniarstwo, zyskiwała sobie kolejnych zwolenników. W 1997 roku przybyło tu 46 pilotów, w 2003 – aż 71. Przez następne lata liczba ta czasem spadała, ale czasem też znacząco rosła. Wielokrotnie zawody rozgrywały się właśnie w Szczyrku; Skrzyczne doskonale sprawdziło się jako odpowiedni teren dla tej imprezy. Piloci ścigali się tu już pięć razy (w 2013 roku konkurencji, które miały mieć miejsce w Szczyrku, nie udało się przeprowadzić).

 

Nie bez powodu Szczyrk nazywa się „mekką paralotniarzy”. Jest w nim coś takiego, że piloci nie mogą mu się oprzeć. Bez trudu możecie tu wypatrzeć któregoś z nich. Wystarczy, że spojrzycie w górę.

Szczyrk, po pierwsze rozwój

Szczyrk stawia na postęp. Nie traci czasu – pozyskuje środki, przyłącza się do programów rozwoju, wciąż zabiega o nowe inwestycje. Nie stoi w miejscu. I wychodzi mu to na dobre. Właśnie przechodzi okres dojrzewania do zachodnich standardów, stając się miastem naprawdę pięknym, godnym uwagi każdego.

Tą uwagą obdarzyła miasto Unia Europejska. Szczyrk chętnie korzysta z jej środków. Na przestrzeni ostatnich kilku lat wziął udział w wielu projektach i programach unijnych; z dumą prezentuje je wszystkie na założonej specjalnie w tym celu stronie internetowej. Ich lista jest całkiem obszerna. Do tej pory miasto włączyło się do Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego i Europejskiego Funduszu Społecznego. Zostało też zaliczone do Euroregionu Beskidy. Wydaje się, że w dzisiejszej Europie wejście do tych programów to nic szczególnego – chyba w każdym mieście możemy znaleźć naklejki z dwunastoma gwiazdkami na granatowym tle i napisem „Kapitał ludzki” czy „Program regionalny”. Ale Szczyrk jak niewiele innych miejscowości potrafi z możliwości tych programów skorzystać w pełni. Nic dziwnego, że w roku 2011 został laureatem plebiscytu „Eurogmina Województwa Śląskiego”, otrzymując wyróżnienie za organizację międzynarodowych imprez sportowych. Szczyrk wie, gdzie leżą jego mocne strony i jak wykorzystać ich potencjał.

Ale na tym nie poprzestaje. Po unijne środki sięga także pośrednio. Razem z tak zwaną Beskidzką Piątką wszedł w skład Lokalnej Grupy Działania „Cieszyńska kraina”. To otworzyło przed miastem dostęp do nowego wsparcia ze strony UE, a to w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020, który wspiera właśnie tego rodzaju lokalne inicjatywy. Program jeszcze się nie zakończył (w końcu do roku 2020 pozostało nam wciąż parę lat), ale miasto i jego mieszkańcy pokładają w nim duże nadzieje. Nic dziwnego – Unia już nie raz im się przysłużyła. A wspólna praca z czwórką pozostałych beskidzkich miast pod rozgwieżdżonym szyldem na pewno przyniesie im wszystkim dorodne owoce.

Największą dumą napawa miast powstanie dwóch obiektów sportowych – Centrum Rekreacji oraz ścieżek rowerowo-pieszych. Szczególnie atrakcyjny jest ten pierwszy punkt. Centrum Rekreacji obejmuje crossowy tor rowerowy i trasę narciarstwa biegowego, ale zastosowano tu pomysłowe rozwiązanie: w terenie wyznaczono jeden tor, który zimą służy narciarzom, a latem – rowerzystom. W ten kreatywny sposób stworzono całoroczny obiekt o wielu funkcjach. Na co dzień zaprasza on amatorów i zawodowców szlifujących swoje umiejętności. Od święta organizuje się tu też zawody – zarówno lokalne, jak i międzynarodowe. Oczywiście większość wydatków związanych z powstaniem Centrum pokryła tu Unia Europejska, hojnie dokładając się do budżetu miasta.

To jeszcze nie koniec rozbudowy Szczyrku. Miasto nie ustaje w pracy nad sobą. Nadal ulepsza, szlifuje, udoskonala – co tylko się da. Przemiana wciąż postępuje. Przyjedź i sam zbadaj efekty tej metamorfozy. Kto wie, może sam zainspirujesz się do zmian na lepsze?

Wybieramy sprzęt narciarski

Polskie góry mają świetne warunki do uprawiania narciarstwa, może nie ekstremalnego, ale rekreacyjnego – jak najbardziej. W sezonie stoki są pełne sportowców; narciarze przybywają tu całymi rodzinami, po śniegu pomykają już kilkuletnie dzieci. Chciałbyś do nich dołączyć? Nic prostszego. Ale zanim wylądujesz na stoku, dobrze się do tego przygotuj.

 

Na początku musisz uświadomić sobie, że narciarstwo to nie tylko rozrywka. To także sport. A każda dyscyplina sportowa wymaga od sportowca pewnej kondycji. Jazda na nartach nie jest tutaj wyjątkiem. Jeśli nie prowadzisz aktywnego trybu życia i nie jesteś w najlepszej formie, to przed wyjazdem na narty musisz nabrać nieco krzepy. Zacznij regularnie biegać, jeździć na rowerze lub pływać. Możesz też wprowadzić do swojego grafiku gotowe zestawy ćwiczeń; nie powinieneś mieć problemu ze znalezieniem różnych popularnych programów treningowych i wybraniem czegoś dla siebie. Żeby ćwiczenia przyniosły oczekiwane efekty, powinieneś zabrać się za nie najpóźniej miesiąc lub dwa przed wyjazdem i wykonywać je przynajmniej 3-4 razy w tygodniu, minimum po pół godziny. W ten sposób nie dość, że nabierzesz kondycji, to jeszcze wprowadzisz do swojego życia dobre zwyczaje.

 

Gdy gotowe jest już ciało, pora zainteresować się sprzętem. Czy od razu chciałbyś mieć własne narty? Czy może na początek wystarczy ekwipunek z wypożyczalni? Jeśli na razie zadowolisz się tą drugą opcją – w porządku, nie musisz więc szukać wskazówek dotyczących doboru nart; tym zajmą się pracownicy wypożyczalni. Jeśli jednak wolałbyś wyjść na stok z własnym sprzętem, to jak najbardziej powinieneś się rozejrzeć za takimi instrukcjami. Poniżej znajdziesz kilka najważniejszych podpowiedzi.

Narciarzowi potrzebne są przede wszystkim narty. Po wejściu do sklepu sportowego możesz poczuć się oszołomiony ich ilością i różnorodnością, ale nie trać głowy – ich wybór nie jest aż tak trudny, jak może się to wydawać na pierwszy rzut oka. Początkującego narciarza powinny interesować dwa typy nart – allround i allmountain. Oba cechuje łatwość pokonywania zakrętów i tolerancja na „siłową” jazdę. Narty allround lepiej sprawdzą się na przygotowanych stokach. Allmountain dadzą sobie też radę w trudniejszych warunkach, ale za to przy jeździe po ubitych trasach mogą wydać się ociężałe.

Kolejnym parametrem, od którego będzie zależał wybór nart, jest wzrost narciarza. Narty nie mogą być za krótkie, by nie stały się niestabilne, ale nie mogą też być za długie, bo nie będziesz w stanie spokojnie wykonać skrętu. Zanim wybierzesz się do sklepu, przypomnij sobie jakiego dokładnie jesteś wzrostu. Przed zakupem poproś też o pomoc kogoś z obsługi; metod dopasowywania nart do wzrostu jest kilka, najlepiej jednak oprzeć się o tę preferowaną przez pracownika sklepu, którego możesz spytać o radę przy wybieraniu sprzętu.

 

Zwykle narty kupuje się już w komplecie z wiązaniami, więc nie musisz przejmować się ich wyborem. Jednak zanim pierwszy raz staniesz na stoku z nowym sprzętem przypiętym do nóg, koniecznie udaj się do serwisu narciarskiego, aby wiązania odpowiednio nastawić. Nastawienie wiązań zależne jest od wagi narciarza, więc przed odwiedzeniem serwisu nie zapomnij dokonać odpowiedniego pomiaru.

 

Do jazdy na nartach potrzebujesz też odpowiednich butów. Przy ich wyborze najważniejszy jest komfort – but nie może w żadnym miejscu uciskać stopy ani luźno na niej wisieć. Istotna jest też twardość obuwia, którą oznacza się numerycznie, liczbami od 50 do ponad 100. Początkującego narciarza będą interesowały buty o mniejszej twardości, między 50 a 80 w tej skali. Buty dla amatorów mają zwykle mniej klamer, jednak większa ich liczba sprawia, że stopa bardziej stabilnie trzyma się w bucie. Nie wstydź się, że za długo przymierzasz i testujesz buty w sklepie – właśnie do tego tenże sklep służy. Nie szukaj też butów według swojego zwykłego rozmiaru stopy, ale po długości wkładki; rozmiary butów narciarskich oznacza się według innej skali niż zwyczajne buty.

 

Niektórzy uważają, że dla początkującego narciarza to zbędny wydatek, ale jeśli czujesz, że będziesz czuć się bezpieczniej, to do kompletu do nart możesz zakupić także kijki. Kijki pomagają utrzymać równowagę i poprawną pozycję w czasie jazdy. Nowicjusza będą interesować proste kijki (kijki wygięte służą do szybkiego narciarstwa). Odpowiednie będą takie, które niewiele ważą i są wytrzymałe. Dobrze jest też, jeśli mają duże kółeczka – dzięki temu nie będą się zapadać w miękkim śniegu. O sposób doboru kijków najlepiej spytać sprzedawcę, który pokaże jak odpowiednio je zmierzyć.

Do kompletu potrzebujesz jeszcze dwóch elementów – kasku i gogli. Jazda w kasku nie jest obowiązkowa, ale jeśli dopiero zaczynasz przygodę z nartami, to nie zaszkodzi zaopatrzyć się w takie zabezpieczenie. Poza tym kask chroni głowę przed zimnem lepiej niż czapka. Najlepszą metodą wyboru jest tu po prostu cierpliwe przymierzanie, aż znajdziesz taki kask, który nie będzie gniótł ani chwiał się na głowie. Powinien też mieć wyściółkę na pasku, którym zapinasz go pod brodą, aby nie naraził cię na otarcia. Gogle powinny być dopasowane do kasku pod względem kształtu i tego, czy razem z kaskiem odpowiednio zasłaniają czoło. Dlatego najrozsądniej jest wybierać te dwa elementy razem.

Pamiętaj, aby sprzętu narciarskiego nie wybierać tylko ze względu na wygląd. Oczywiście, trudno jeździć w czymś, co nam się nie podoba, ale sprzęt musi być przede wszystkim funkcjonalny i dopasowany do użytkownika. Przygotuj się też na wydanie dość sporej sumy pieniędzy; kompletny ekwipunek to pewne obciążenie dla portfela. Pierwszych zakupów nie powinieneś dokonywać przez internet, ani – absolutnie! – w markecie. Udaj się do sklepu lub komisu sportowego, gdzie będziesz mógł poprosić o pomoc odpowiednio przygotowanego pracownika.

 

Gotowy do zimy? Zakładaj buty, wpinaj narty i ruszaj na stok. Możesz być pewien, że to pierwsze zderzenie z narciarstwem nie będzie ostatnim. Kto raz połknie tego bakcyla, ten na zawsze zostaje zarażony wirusem białego szaleństwa.

Wędrowcy lubią Szczyrk

Wędrowcy lubią Szczyrk. Można w nim odpocząć, pokrzepić się dobrym jedzeniem, zaopatrzyć się w prowiant i ekwipunek na drogę. A potem wyruszyć którąś z górskich tras. Jest ich tutaj dostatek – każdy piechur znajdzie odpowiednią dla siebie. Później wystarczy już tylko założyć porządne buty i skierować się na wypatrzony szlak.

Zdecydowanie najbardziej obleganą z tras biegnących ze Szczyrku jest ta prowadząca na Skrzyczne. To najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego, a przynajmniej tej jego części, która znajduje się na terenie Polski. Wieńczy on jego główne pasmo od północy, stromo opadając w stronę Szczyrku. Na górę prowadzi z miasta niebieski szlak, rozpoczynający się w centrum, przy głównym skrzyżowaniu na ulicy Beskidzkiej. Pokonanie go nie powinno zająć przeciętnemu turyście wiele więcej niż dwie i pół godziny. Trasa, chociaż nie za długa, nie jest jednak najłatwiejsza – między jej początkowym a końcowym punktem jest 700 metrów wysokości różnicy, co sprawia, że podejście jest raczej strome. Najciężej jest pokonać pierwszą połowę drogi, która wiedzie z miasta przez ulicę Uzdrowiskową, później na Halę Śliwiacką i dalej przez polanę Hondraski do Hali Jaworzyny. Tutaj warto przystanąć na chwilę odpoczynku, zanim ruszy się w dalszą trasę – do schroniska na szczycie jest stąd jeszcze spory kawałek.

Z tego samego punktu w centrum Szczyrku wychodzi jeszcze jedna trasa na Skrzyczne. To szlak zielony, biegnący przez ulicę Leśną wzdłuż Zapalenicy, przez przysiółki Krzyżówka i Krysty, obok Hali Podskrzyczeńskiej i hali Jaworzyny, aż na sam szczyt Skrzycznego. Odwrotnie niż na szlaku niebieskim, ta trasa zaczyna się łagodniej, by w połowie długości zmusić wędrowców do zwiększenia wysiłku. Jednak turysta-esteta wybierze raczej szlak niebieski – rozciągają się z niego dużo ładniejsze widoki na okalające trasę góry i lasy.

Dla tych, którzy nie lubią się wysilać lub chcą zaoszczędzić czas, przewidziany jest łatwiejszy sposób zdobycia Skrzycznego. Na szczyt wiedzie bowiem krzesełkowa kolejka linowa; jej dolna stacja znajduje się u podnóża góry w Szczyrku. To dobre rozwiązanie dla tych, którzy po zdobyciu Skrzycznego planują jeszcze dłuższą wycieczkę po okolicznych szlakach, ale też dla turystów chcących pokazać piękno gór swoim pociechom, dla których piesza wędrówka byłaby jeszcze zbyt ciężka.

Ze Szczyrku możemy wybrać się także na Klimczok. Legenda głosi, że obrastające ten szczyt lasy stanowiły niegdyś kryjówkę zbójców, nawiedzających Śląsk. Prowadzą tu z miasta dwa szlaki – niebieski i zielony. Czas pokonania obydwu jest podobny; z powodzeniem zdobędziemy szczyt w mniej niż dwie godziny. Szlak niebieski zaczyna się w centrum Szczyrku i prowadzi w górę wzdłuż ulicy Turystycznej doliną potoku Biła, obok Sanktuarium Matki Boskiej „Na górce”, przez polanę Podmagurskie, aż do schroniska na samym Klimczoku. Po drodze warto przyjrzeć się Sanktuarium; to najbardziej znany w okolicy punkt kultu maryjnego, miejsce objawienia się Maryi przed ponad stu laty. Wzrok turysty przykują też dawne zabudowania góralskie z polnego kamienia na polanie Podmagurskie.

Łagodniejszy, choć nie tak wielkiej urody, jest szlak zielony. On także rozpoczyna swój bieg wzdłuż doliny Biły, lecz później, przy rozwidleniu rzek, skręca w ulicę Jagodową i wspina się dalej do przysiółka Świniarki. Pod koniec spotyka się ze szlakiem niebieskim i wraz z nim prowadzi wędrowców prosto na siodłową polanę na Klimczoku.

Zdecydowanie mniej obleganą trasą jest szlak wiodący przez Przełęcz Karkoszczonkę na Kotarz. To dobra propozycja wędrówki dla osób, które na szlaku cenią sobie samotność. Na Karkoszczonkę ze Szczyrku trafimy tutaj po znakach żółtych. Gdybyśmy kierowali się nimi do końca, dotarlibyśmy aż do Brennej; jest to bowiem najkrótsza piesza trasa łącząca te dwa miasta. Aby jednak dostać się na Kotarz skręcamy w stronę szlaku czerwonego. Dalej wspinamy się na Beskidek i polanę Piekowskie, podziwiając po drodze widoki na Malinowską Skałę i Małe Skrzyczne. Mijamy jeszcze tylko Beskid Węgierski i chwilę później jesteśmy na samym Kotarzu. Cała trasa jest bardzo pocztówkowa, szczególnie wczesną jesienią, kiedy porastające Beskidy lasy zaczynają przybierać złoto-rudy kolor.

Szlaki wychodzące ze Szczyrku można dalej rozbudowywać w większe wyprawy. Z Klimczoka warto wybrać się na Szyndzielnię; ze szczytu można zejść lub zjechać kolejką linową. Schronisko na Skrzycznem może posłużyć spragnionemu dalszych podróży wędrownikowi jako baza wypadowa na Malinowską Skałę i dalej, aż na Baranią Górę. Z Kotarzu zaś prosta droga prowadzi na Przełęcz Salmopolską, a stamtąd – na Trzy Kopce Wiślańskie, niewysoką kulminację w paśmie Równicy. Możliwości jest tutaj wiele. Turystę planującego wycieczkę po beskidzkich szczytach ograniczają tylko wytrzymałość, ilość wolnego czasu i własna wyobraźnia. Tej ostatniej warto nieco popuścić wodze. W końcu Beskidy proponują nam tak wiele wspaniałych wrażeń, że grzechem byłoby nie zaznać ich jak najwięcej.

Jak sobie pościelesz…, czyli gdzie spałem w Szczyrku

Jako turystyczne i sportowe miasto, Szczyrk bywa przepełniony odwiedzającymi. Największe obłożenie występuje tu zimą, ale latem też przyjeżdża tu wiele osób. Jednak znalezienie tutaj noclegu nie jest aż takim wyzwaniem, jak może się wydawać.

Z pomocą szukającym przychodzi samo miasto. Na stronie www.szczyrk.pl znajdziemy całą zakładkę „Noclegi”, gdzie przedstawiona jest oferta dla turystów indywidualnych i grup zorganizowanych, a także lista ośrodków typu spa&wellness. Możemy zdecydować, czy interesuje nas agroturystyka, schroniska, hotele czy jakiś inny rodzaj zakwaterowania. Grupy zorganizowane wybierają wśród ofert posegregowanych według celu przyjazdu, trochę podobnie jak przyjezdni zorientowani na ośrodki spa.

Jeśli chodzi o hotele, to popularnością cieszy się Hotel Alpin 

. Położony w samym centrum miasta, koło głównego placu, już z zewnątrz prezentuje się bardzo zachęcająco. Pokoje są tu urządzone w jasnych, ciepłych barwach, w każdym znajduje się łazienka z prysznicem. Przy hotelu znajdziemy też uroczą restaurację; jej specjalnością jest kuchnia polska. Hotel oferuje też możliwość przechowywania sprzętu narciarskiego.

Luksusowe wnętrze restauracji przy Hotelu Alpin

Spośród pensjonatów wart polecenia jest Pensjonat Vita , nieco oddalony od centrum Szczyrku, ale za to położony w bezpośredniej bliskości kolejki linowej na Skrzyczne. Taka lokalizacja sprawia, że z okien ośrodka rozpościera się wspaniały widok na Beskidy. Vita dysponuje dostępnym dla gości ogrodem, można tu też wypożyczyć sprzęt do grillowania i wesoło spędzić czas wśród zapachu pieczonego mięsa. To dobry wybór zarówno na sezon letni, jak i zimowy.

Tak Kosajonka wita przybyszów.

Z innych ośrodków, których adresy znajdziemy na stronie internetowej Szczyrku, możemy zaproponować Gospodarstwo Agroturystyczne Kosajonka . To przytulna miejscówka z klasycznym wystrojem, posiadająca własny ogród i plac zabaw. Wszędzie wokół jesteśmy otoczeni pięknymi widokami na góry, bowiem Kosajonka znajduje się aż 800m nad poziomem morza, na zboczu Klimczoka; zimą dojazd tutaj może stanowić prawdziwe wyzwanie. Warto jednak zadać sobie tyle trudu, by tu dotrzeć i spędzić przynajmniej kilka nocy.

 

Klasyką górskich noclegów są oczywiście schroniska. Z tych szczyrkowskich najbardziej znane jest schronisko na Skrzycznem  . Dotrzeć tu nie jest trudno – wystarczy wjechać na szczyt kolejką. Schronisko znajduje się tuż obok górnej stacji. To wspaniała baza wypadowa dla górskich wycieczek, bywa, że zimą mieszkają tu także narciarze. Nigdzie indziej w Szczyrku nie znajdziemy takiego górskiego klimatu, jaki panuje w tym miejscu.

 

Grupy zorganizowane mogą dopasować wybór noclegów do celu swojego pobytu w Szczyrku. Strona oferuje tu cztery grupy: konferencje, zloty, szkolenia i imprezy integracyjne. W każdej z tych kategorii powtarza się jedna propozycja – Hotel Meta Resort & Vine Spa . Oferuje on całą gamę usług: trzy restauracje, centrum odnowy biologicznej, kort tenisowy, basen, a zimą nawet lodowisko i oślą łączkę. W weekendy budzi się tu do życia klub muzyczny. To świetna lokalizacja dla narciarzy: hotel położony jest tak blisko tutejszego ośrodka narciarskiego, że bezpośrednio ze stoku można tu zjechać na nartach.

 

Wśród ośrodków spa, których w Szczyrku znajdziemy aż sześć, warto zwrócić uwagę na Hotel Klimczok Spa&Resort . Możemy tu skorzystać aż z dziewięciu gabinetów spa, trzech basenów, wanny z hydromasażem i sauny, a poza tym z takich rozrywek, jak bilard, piłkarzyki czy kręgielnia. Każdy pokój został wyposażony w łazienkę z wanną oraz minibar; sam wystrój pokoi zachwyca. Przy hotelu znajduje się też restauracja kuchni międzynarodowej oraz pub. Sam hotel jest oddzielony od zgiełku centrum miasta dwoma kilometrami drogi. W tym pięknym ośrodku każdy odnajdzie spokój i odprężenie, oddając się w ręce przyjaznego personelu.

To tylko niektóre z przyjemności, które czekają na gości Hotelu Klimczok

Konkurencję Hotelowi Klimczok robi Hotel Elbrus Spa&Wellness . Tutaj znajdziemy już jedenaście gabinetów odnowy biologicznej, oferujących szeroki wachlarz zabiegów kosmetycznych. Do dyspozycji gości jest też wanna z hydromasażem, prysznic Vichy, sauna na podczerwień, a także zabójcza dla cellulitu endermologia. Hotel posiada także własną restaurację, reklamującą się jako najlepsza restauracja w Szczyrku, oraz lobby bar. Istnieje także możliwość zorganizowania tu konferencji lub szkolenia.

Dla każdego coś miłego. Szczyrkowska oferta noclegowa jest gotowa zaspokoić każdego, nawet najbardziej wymagającego gościa. Znajdzie się tu coś i dla narciarzy, i dla górskich piechurów, i dla poszukujących piękna pań. Nic tylko przyjeżdżać i cieszyć się utęsknionym wypoczynkiem.

Kapele ze Szczyrku na góralską nutę

Kto tylko pobieżnie przyjrzy się Szczyrkowi, ten może pomyśleć, że miasto jest zainteresowane jedynie sportami zimowymi i turystyką górską. Nic bardziej mylnego. Nadstawmy uszu i wytężmy wzrok, a poznamy jeszcze jedną dziedzinę, którą zajmują się tu ludzie – góralski folklor.

A zajmują się nią nie od dziś. Pierwsza szczyrkowska kapela góralska powstała w roku 1965 i działa do dziś. Dumna nazwa „Regionalny Zespół Pieśni i Tańca Ondraszek” brzmi znajomo dla większości mieszkańców Szczyrku. I nie tylko dla nich. Kapela jest bowiem znana także w innych miastach Polski, a nawet Europy! „Ondraszek” koncertuje i bierze udział w licznych konkursach w kraju i za granicą. Może pochwalić się takimi osiągnięciami, jak Brązowe Serce Żywieckie na Festiwalu Górali Polskich w Żywcu czy nagrody na festiwalach Nijmegen (Holandia) i w Suze (Włochy). Otrzymał też Honorowy Dyplom Ministra Kultury i Sztuki. Ale powiedzmy parę słów o samej kapeli. Jej siedziba znajduje się w Miejskim Ośrodku Kultury Promocji i Informacji w Szczyrku. Tutaj spotykają się i ćwiczą członkowie wszystkich jej grup: dziecięcej, młodzieżowej i dorosłej. A co takiego ćwiczą? Przede wszystkim tańce górali żywieckich i śląskich, ale w swoim repertuarze mają także Krakowiaka i Taniec Zbójnicki, a także różne widowiska i inscenizacje. Zespół organizuje też Biesiadę Góralską; ta wesoła impreza to żywiołowa mieszanka tańca, muzyki i zabaw, do których artyści wciągają widzów. Zobaczenie występu „Ondraszka” powinno być wpisane na listę życzeń każdego miłośnika kultury ludowej i folkloru.

Sławę „Ondraszka” od trzydziestu lat próbuje dogonić kolejna ze szczyrkowskich kapel – Regionalny Zespół „Klimczok”. On również łączy ludowych artystów w trzy grupy wiekowe. Prezentuje tańce i pieśni górali żywieckich, śląskich i ze Skalnego Podhala, ale także polskie tańce ludowe, takie jak krakowiak czy mazur. Dźwięki skrzypiec, akordeonu i okaryn nie raz już pobrzmiewały na zagranicznych scenach. Do tej pory „Klimczok” wystąpił między innymi na „Dniach Muzyki Polskiej” w Saint Raphael (Francja) i „1000-leciu Węgier”. Oczywiście daje też koncerty w granicach ojczystego kraju. 

Kapel ze Szczyrku jest dużo więcej, a każda ma swój unikalny charakter i tradycję. Kapela Antoniego Gluzy reklamuje się jako „jedna z najlepszych kapel góralskich w rejonie Beskidów”; wykonuje zarówno muzykę górali polskich, jak i słowackich. „Hajduk” chwali się różnorodnością – poza muzyką góralską kapela wykonuje także szeroko pojętą muzykę rozrywkową. W brzmieniu „Hory” usłyszymy nietypowy instrument, jakim są węgierskie cymbały, niespotykany dodatek do typowego góralskiego składu. Są też „Muzykanty”, „Zbójnicy”… lista nie kończy się prędko. 

Kapela Antoniego Gluzy.

Warto rozejrzeć się w Szczyrku za koncertem którejś z tutejszych kapel. W końcu muzyka łagodzi, ale też przybliża nam różne obyczaje – te, o których wiemy mało lub często zgoła nic. A kto wie, może wpadnie nam w ucho skoczna melodia, zapomniana przed laty, a zasłyszana niegdyś na rodzinnej wycieczce w góry…

Turystyczna ekstrawagancja

Czy turysta może być gadżeciarzem? Nie z tym nam się kojarzy. Raczej z wymiętą koszulką, chustką na szyi i kijem w ręce. W tym obrazku ciężko znaleźć miejsce na gadżety. Ale i dla turysty jakieś się znajdą. Oto przegląd kilku z nich, które mogą przypaść piechurowi do gustu.

Na pierwszy ogień idzie niepozorny dodatek do stroju wędrowca, jakim jest… kaptur. Tak, sam kaptur. Mniej oklepany niż chusta wielofunkcyjna (która jest na tyle popularna, że trudno ją nazwać gadżetem), a za to bardziej uniwersalny. Wykonany z polaru kaptur poza głową chroni także szyję. Świetnie nadaje się na jesienne i przedwiosenne wyprawy, kiedy potrafi zawiać zimny wiatr.

Wędrowiec ucieszy się także z latarki czołowej. Niektórym może wydać się zbędna, bo przecież kto spaceruje w nocy? Ale w jesienne dni, kiedy wieczór potrafi nadejść szybciej niż się spodziewamy, jej pomoc jest nieoceniona. Każdy turysta powinien nosić ją przy sobie, na wszelki wypadek.

Takim scyzorykiem nie pogardziłby Bear Grylls.

Uniwersalnym gadżetem będzie też wielofunkcyjny scyzoryk, wyposażony w ostrza różnej wielkości i różne inne przyrządy. Im większy scyzoryk, tym więcej ma funkcji, ale zbyt duży przyrząd będzie dla turysty nieporęczny, a do tego zajmie dużo miejsca w plecaku. Nie nie zmylą nas pozory – to nie jest zabawka tylko dla chłopców! Turystkom również przyda się taki sprzęt.

Nie każdy piechur go posiada, a każde może się przydać. Mowa tu o jednodniowym plecaku, który świetnie nadaje się na krótkie wypady. Plecak pojemności 10l jest mały, zmieści się do niego zaledwie kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Warto jednak mieć taki pod ręką, gdy wybieramy się tylko na niedługi górski spacer.

Do jednodniowego plecaka idealnie zmieści się składana kurtka przeciwdeszczowa. Po zwinięciu chowa się ją do jej własnej kieszeni. Taki pakunek jest naprawdę mały, bez trudu schowa się nawet w niewielkim plecaku. Kurtka przyda się na krótkie spacery w niepewnej pogodzie.

Wędrowcom, którzy preferują dłuższe podróże, może się przydać bateria słoneczna, dzięki której naładują akumulatory paluszki lub telefon. Taki współczesny dodatek może okazać się niezbędny – w końcu to z telefonu korzystamy w górach, by wezwać na pomoc ratowników GOPR. Praktyczny, pomocny gadżet dla długodystansowców.

Na dłuższe wycieczki warto zabrać też kilka innych gadżetów. Jak choćby składany kubek, złożony z teleskopowych części, które możemy schować jedne w drugie. Dzięki temu kubek nie zajmuje dużo miejsca; zmieści się nawet do najmniejszej kieszonki.

Tak poskładany kubek zmieści się wszędzie.

Podobnym udogodnieniem jest zestaw ultralekkich naczyń, składanych jedno w drugie. W plecaku zajmie on tyle miejsca, ile jeden garnek, taka będzie też jego waga. Różni producenci proponują też różne komplety naczyń, odmienne od siebie przede wszystkim ze względu na liczbę elementów. Wędrowiec może wybrać taki zestaw, jaki będzie dla niego najbardziej użyteczny.

Czy na dłuższe wędrówki, czy na krótsze – każdy turysta chętnie weźmie ze sobą kilka gadżetów. Przy najbliższej okazji spraw mu w prezencie któryś z nich. Na pewno będzie wdzięczny.