Z głową w chmurach – paralotnie w Szczyrku

Narciarze, snowboardziści, rowerzyści. Myśleliście, że to jedyni sportowcy, którzy ściągają do Szczyrku? Jesteście pewni? To spójrzcie w niebo. Tam skryła się jeszcze jedna ich grupa.

Paralotnie. To one krążą ponad szczytami gór. Wielobarwne skrzydła wyraźnie odcinają się od błękitu nieba. Najwięcej fruwa ich nad Skrzycznem: to ulubiona góra polskich paralotniarzy. Skupiło się przy niej kilka szkół latania (szkoła latania – czyż to nie brzmi jak pomysł z powieści fantasy?). Wśród nich jest szkoła z najdłuższą w Polsce historią. To Szkoła Bezpiecznego Latania, założona w 1991 roku przez jednego z pierwszych polskich instruktorów paralotniarstwa, Witolda Sasa. SBL posiada własny stok szkoleniowy i profesjonalny sprzęt przeznaczony do lotów szkoleniowych. Organizuje też liczne wyjazdy w różne kierunki świata; w roku 2015 zaplanowano wypady do Chorwacji, Macedonii, Bułgarii, Austrii, Francji, Włoch, a nawet do Nepalu i Indii. Stacjonarnie odbywają się tu też kursy paralotniarskie dla pasjonatów o różnym poziomie trudności – od całkiem podstawowych do bardzo zaawansowanych. Szkoła ma szeroką ofertę, która cieszy się niemałą popularnością miłośników paralotni. 

SBL ma w Szczyrku mocną konkurencję. U stóp Skrzycznego rozgościła się kolejna szkoła latania. To Centrum Paralotniowe Beskid-Paragliding, jednostka nieco młodsza, ale wciąż jedna z najstarszych w kraju. Podobnie jak jego starsza siostra, Centrum ma w swojej ofercie różne kursy i wyjazdy (m.in. do Tunezji, Hiszpanii, Nepalu czy na Teneryfę), ale poza tym prowadzi także serwis techniczny oraz sklep ze sprzętem dla paralotniarzy. Z jego asortymentem można się zapoznać na stronie internetowej www.beskid-paralotnie.pl. Szkoła otwiera swoje ramiona dla każdego, bo w końcu „latać każdy może”, jak głosi jej motto.

Szkół w Szczyrku i okolicach jest niemało, a większość z nich zrzeszonych jest pod wspólnym szyldem Beskidzkiego Stowarzyszenia Paralotniowego. Organizacja ma za zadanie promocję Beskidów jako obszaru idealnego do uprawiania paralotniarstwa oraz dbałość o odpowiednie warunki dla zajmowania się tym sportem. Już od ośmiu lat stowarzyszenie prowadzi swoją szlachetną działalność, kierując się stanowczo postawionymi sobie celami. BSP chce doprowadzić do modernizacji beskidzkich stanowisk paralotniarskich i utrzymywania ich w należytym stanie oraz zająć się nawiązywaniem przyjacielskich stosunków z beskidzkimi miastami i państwowymi lasami oraz podobnymi organizacjami z innych państw. Cele te realizowane są z rosnącym zaangażowaniem i sporą dozą zapału. Jeden z nich doczekał się już spełnienia: zgodnie z życzeniem BSP w 2015 roku na szczycie Skrzycznego postawiona została Stacja Meteo. Stowarzyszenie stara się, aby każdy zainteresowany miał wgląd w jego prace, stąd też całą działalność skrzętnie opisuje na swojej stronie: www.e-bsp.org. Warto zajrzeć, zainteresować się, a najlepiej – przyłączyć. 

Gdzie w tym wszystkim miejsce na Szczyrk? Ależ jest, i to całkiem sporo. Stowarzyszenie utrzymuje tu lądowisko i kilka (dokładnie trzy) startowiska dla paralotniarzy, zlokalizowane oczywiście na Skrzycznem. By dostać się na wybrane startowisko, wystarczy wjechać na szczyt kolejką krzesełkową i przejść na trasę FIS lub na czerwoną trasę narciarską. Start z tych miejsc nie jest przesadnie trudny; największe problemy przy startowaniu może sprawić stanowisko wschodnie, gdzie rozbieg jest dość krótki, ale nie jest to przeszkoda nie do przejścia. Wyzwanie może natomiast stanowić lądowanie. Stok Kaimówka, bo na nim właśnie kończą się loty, jest lądowiskiem dość wymagającym. Każdy paralotniarz przed startem powinien poświęcić chwilę, aby zbadać to miejsce – stok nie jest widoczny z żadnego ze startowisk. Ostrożności nigdy za wiele.

Jak każda szanująca się dyscyplina sportowa, paralotniarstwo ma swoją dużą, coroczną imprezę: Paralotniowe Mistrzostwa Polski. Tradycja tych zawodów sięga 1992 roku, kiedy to odbyła się pierwsza ich edycja. Zainteresowanie tym sportem nie było jednak jeszcze wtedy zbyt duże; frekwencja na mistrzostwach była na tyle mała, że przyznano nagrodę tylko za zajęcie pierwszego miejsca. Stopniowo jednak impreza, podobnie jak samo paralotniarstwo, zyskiwała sobie kolejnych zwolenników. W 1997 roku przybyło tu 46 pilotów, w 2003 – aż 71. Przez następne lata liczba ta czasem spadała, ale czasem też znacząco rosła. Wielokrotnie zawody rozgrywały się właśnie w Szczyrku; Skrzyczne doskonale sprawdziło się jako odpowiedni teren dla tej imprezy. Piloci ścigali się tu już pięć razy (w 2013 roku konkurencji, które miały mieć miejsce w Szczyrku, nie udało się przeprowadzić).

 

Nie bez powodu Szczyrk nazywa się „mekką paralotniarzy”. Jest w nim coś takiego, że piloci nie mogą mu się oprzeć. Bez trudu możecie tu wypatrzeć któregoś z nich. Wystarczy, że spojrzycie w górę.